Menu
Bycie nianią

Bycie nianią w dobie pandemii. Problemy, jakich wcześniej nie było

29 marca po raz kolejny zamknięto żłobki oraz przedszkola. Mogą z nich korzystać jedynie rodzice będący lekarzami lub pracownikami służb porządkowych. Z tego powodu wiele rodzin zamierza przejść na zasiłek opiekuńczy. Nie wszyscy skorzystają jednak z tej możliwości.

Bycie nianią w dobie pandemii od samego początku nie było łatwym zadaniem. Z jednej strony zapotrzebowanie na opiekunów dzieci było bardzo duże. Ponadto wiązało się z ryzykiem zarażenia. Zarobki jednak nie uległy poprawie.

Przede wszystkim liczba zleceń dalej jest duża, jednak rzadko kiedy rodzice potrzebują opieki nad ich dzieckiem w weekendy (a te zawsze były lepiej płatne). Ponadto na rynku pojawiła się duża konkurencja – bycie nianią w czasie kryzysu było alternatywą dla wielu osób. To jednak doprowadziło do obniżenia się stawek. Ponadto tego typu pracą zainteresowali się także profesjonaliści – nauczycielki z prywatnych żłobków i przedszkoli, które szukają zatrudnienia.

Pamiętajmy, że bycie nianią nie wymaga w zasadzie żadnych kwalifikacji. Może nią zostać nauczycielka, nastolatka, studentka, osoba bezrobotna czy emerytka. Z tego powodu stawki zaczynają się od raptem paru złotych za godzinę pracy. Naturalnie doświadczone opiekunki mogą liczyć na zdecydowanie lepsze wynagrodzenie.

Bycie nianią a zarobki

Ile wynosi przeciętna godzinowa stawka? W większych miastach jest to około 20 złotych. Przeważnie takiej pracy podejmują się kobiety w trakcie studiów. Jest to dla nich dodatkowy dochód, który pozwala sobie dorobić. Poza tym na rynku znajdziemy również sporo emerytek, które w dalszym ciągu chciałyby wykonywać jakąś pracę.

W mniejszych miastach wynagrodzenie jest jednak znacznie słabsze. W Radomiu bycie nianią oznacza zarobki rzędy 15 złotych za godzinę. W przypadku Piły jest to 9 zł. W niektórych miejscowościach jest to raptem 5 złotych.

Inaczej sytuacja wygląda w przypadku agencji prywatnych. Profesjonale opiekunki to również profesjonalne stawki. Rodzice muszą liczyć się z większymi kosztami – około 30-35 złotych za godzinę pracy. Należy jednak pamiętać, że wynajęcie niani na większą liczbę godzin obniża stawkę. Ponadto wynagrodzenie zależne jest od innych czynników – pory dnia oraz zakresu obowiązków.

Agencje chwalą się tym, że mogą udostępnić nianie, które nie korzystają z komunikacji miejskiej, a czasem posiadają nawet negatywny test na obecność koronawirusa jako gwarancję bezpieczeństwa.

Bycie nianią – aktualne wyzwania

Na początku pandemii rodzice pilnie potrzebowali opiekunek. Z tego powodu o znalezienie pracy w tym zawodzie nie stanowiło większych problemów. Z drugiej jednak strony była to praca połączona z dużą dozą lęku – zarówno ze strony niań, jaki i rodziców. Nikt nie wiedział, jak groźny okaże się koronawirus.

Z tego powodu wiele opiekunek postanowiło się przebranżowić. Niektóre ze strachu, inne po prostu wróciły do swoich rodzinnych miejscowości, ponieważ pracę łączyły ze studiowaniem – a to już odbywa się zdalnie.

Ponadto problemem w branży jest znacznie mniejsza liczba lepiej płatnych zleceń. Rodzice nie wychodzą już do kina, teatru, na imprezę. Wiele naszych niań zajmowało się też dziećmi po żłobku czy przedszkolu. Teraz przychodzą rano i zastępują dzieciom opiekę w placówkach. Staramy się, by nie tylko się z nimi bawiły, ale też, w miarę możliwości, uczyły – tłumaczy w rozmowie z Business Insider Polska Barbara Karkoszka, właścicielka agencji Nanny Bell, która wynajmuje opiekunki na godziny i działa w Warszawie, Trójmieście, Krakowie i Wrocławiu.

Dodatkowo nianie podkreślają, że charakter ich pracy uległ zmianie. Przede wszystkim rodzice przebywają często w domach, pracują jednak zdalnie, więc opiekunka dalej jest potrzebna. Trzeba pilnować dzieci, aby te nie przeszkadzały – to dodatkowe utrudnienie, ponieważ maluchy chcą zobaczyć mamę i tatę, skoro wiedzą, że ci są pod ręką.

Bycie nianią jest też łatwiejsze, jeśli panie dojeżdżają do pracy własnym autem. Takie opiekunki mogą liczyć na większą liczbę zleceń, ponieważ zdaniem rodziców jest większa szansa na to, że nie są zarażone koronawirusem.

Mariusz Sadowiak

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Udostępnij